Pages Menu
Categories Menu
Nowotworór szyjki macicy – można go uniknąć

Nowotworór szyjki macicy – można go uniknąć

Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Mariuszem Bidzińskim, ginekologiem-onkologiem, dyrektorem ds. medycznych Szpitala Praskiego p.w. Przemienienia Pańskiego w Warszawie.

Jak duży jest problem nowotworu szyjki macicy, jeśli chodzi o skalę zjawiska?

Według statystyk Krajowego Rejestru Nowotworów z 2011 roku mamy około 3100 zachorowań, z czego 1800 kobiet umiera. Oznacza to, że niestety, ale ponad połowa kobiet umiera! Nowotwór szyjki macicy tak naprawdę rozwija się latami, jest wieloletnim procesem. Zaczyna się zazwyczaj od tego, że do komórki wnika wirus brodawczaka ludzkiego, który gdy się osiedli, wbudowuje się w genom komórki i rozpoczyna szereg zmian w mechanizmach regulacji procesami proliferacji. To kończy się często, aczkolwiek nie zawsze, powstaniem raka szyjki macicy. I to rzeczywiście jest zjawiskiem trwałym.

Obecnie szacuje się, że proces nowotworzenia trwa średnio 10 lat. Dziś mamy znakomite narzędzie profilaktyki jakim jest cytologia. Cytologia jest dzisiaj dedykowana kobietom z programu wczesnego wykrywania nowotworów raz na trzy lata. System regularności badań cytologicznych daje dużą gwarancję, że możemy wychwycić ten proces na etapie jeszcze rozwoju tzw. przednowotworowego, pod warunkiem, że kobieta regularnie się bada.

W jakim wieku są pacjentki, u których stwierdzono nowotwór szyjki macicy?

Wiek pacjentek obniża się. Kiedyś uważano, że na nowotwór szyjki macicy chorują kobiety zdecydowanie po 40. roku życia, a nawet po 50. W tej chwili obserwujemy coraz więcej nowotworów szyjki macicy zdiagnozowanych we wczesnych stadiach w młodszych grupach wiekowych. To oznacza, że zmieniły się zwyczaje. Dzisiaj młodsze kobiety są bardziej świadome, a może też i bardziej otwarte na pewne zjawiska. Krótko mówiąc, młoda dziewczyna, która czyta i jest bardziej zainteresowana własnym zdrowiem, częściej poddaje się badaniom. W związku z tym, możemy wykryć zmiany wcześniej. U kobiety, która miała stare przyzwyczajenia, wykrywaliśmy to w 40. albo w 50. roku życia, chociaż już w 30. roku życia miała początki choroby. Ona jednak nie badała się, bo błędnie uważała, że jak urodziła dzieci, to ginekolog już jest jej niepotrzebny. Do lekarza przychodziła dopiero wtedy, gdy nowotwór był już zaawansowany. Teraz dzięki zmianom zwyczajów i większej kulturze zdrowotnej, choć ona nie jest jeszcze satysfakcjonująca, wiek pacjentek, u których rozpoznajemy nowotwory przesunął się w dół. Mam dziś 20-letnie, 30-letnie pacjentki z rakiem szyjki macicy. Na szczęście jest on wcześnie rozpoznany. Tym kobietom możemy powiedzieć, że będziemy je leczyć z intencją zachowania płodności. To już nie jest jakaś abstrakcja czy herezja.

Jak wyglądamy na tle innych państw?

Wyglądamy źle, bo zgłaszanie się na badania cytologiczne jest w Polsce na poziomie 30 proc. Różnie to wygląda w poszczególnych grupach wiekowych. Osoba 20-30-letnia rozumie ten system i zgłasza się, ale kobiety 40-50-letnie, a już szczególnie po 60. roku życia, które generują nam te najbardziej rozwinięte formy nowotworów, unikają badań profilaktycznych. Dzisiaj powinniśmy docierać z naszymi apelami do kobiet, które są z obszarów największego zagrożenia, czyli do kobiet bardziej dojrzałych. Trzeba jednak powiedzieć, że z informacją trzeba docierać także i do młodych kobiet, które uważają, że jak uprawiają seks bezpieczny, to już nie muszą się regularnie badać. Osoby najbardziej zagrożone są z grupy tzw. nizin społecznych. One mają największe predyspozycje ze względu na wielu partnerów, częste infekcje. Tutaj należałoby poszukać sposobu zachęcenia do przychodzenia na cytologię. Niezbędna jest w tej sprawie aktywność wszystkich środowisk, w tym również środowisk katolickich, gdzie seksualność jest uznawana za wstydliwy temat i często jest chowana pod dywan. Mówiąc o zdrowiu publicznym, trzeba wszystkie środowiska przekonywać, że to jest sprawa społeczeństwa, wszystkich obywateli!

Który z czynników ryzyka uznałby pan za najważniejszy?

Zdecydowanie wirus! Rozpowszechnienie wirusa brodawczaka ludzkiego jest bardzo duże. Przynajmniej 70-80 proc. osób, które prowadzą normalne życie intymne, będzie miało styczność z tymi wirusami. Oczywiście, nasz układ immunologiczny jest sprawny i jest w stanie to zagrożenie wyeliminować. Jednak w niektórych sytuacjach może dojść do takich zaburzeń, że infekcja wchodzi w stan przewlekły i wtedy wirus zaczyna manipulować w komórkach w sposób niebezpieczny.

Wiele kobiet traktuje jak wyrok stwierdzenie, że mają nowotwór szyjki macicy. Czy słusznie?

W naszym kraju już samo słowo rak budzi trwogę, ludzie zaczynają wpadać w spazmy. Wynika to z pewnych elementów funkcjonowania systemu opieki medycznej, który przez wiele lat był nieprzychylny dla chorych onkologicznie, co nie znaczy, że był niesprawny. Po pierwsze, było mało onkologów i trudno było się do nich dostać. Po drugie, specjaliści z innych dziedzin nie zawsze byli dobrze szkoleni w zakresie problemów onkologicznych. Chory był też pozbawiony informacji o sukcesach w leczeniu onkologicznym. Dzisiaj możemy powiedzieć, że rak, w zależności od tego, w jakim jest stadium, może być wyleczony. Jest też grupa osób, która oswoiła się z rakiem, bo dzisiaj rak jest chorobą przewlekłą, jak np. cukrzyca. Można więc powiedzieć: ja nie walczę z rakiem, ja z nim żyję! Mam pacjentki, które wiedzą, że są przewlekle chore na nowotwory i można z tym żyć.

Kobiety boją się, że nowotwór szyjki macicy wyklucza ciążę.

Dzisiaj namawiamy nasze pacjentki, by się badały. Cytologia m.in. jest po to, żebyśmy wykryli zmiany albo na etapie przednowotworowym, albo bardzo wczesnym nowotworu, gdzie możemy leczyć skutecznie bez konieczności usuwania narządu rodnego, bez usuwania czegoś, co dla kobiety jest bardzo cenne – możliwości prokreacji. Są dzieci, które urodziły matki, które wcześniej były leczone z powodu nowotworu szyjki macicy. Trzeba jednak tę chorobę wykryć wcześnie. W interesie kobiet jest to, aby nie zaniedbywać badań, które państwo daje za darmo.

Szczepionka przeciw wirusowi HPV jednak kosztuje…

Jesteśmy przekonani, że szczepionka jest skuteczna. Pytanie: czy w budżecie dzisiaj mamy odpowiednie środki, żeby to zadekretować w odpowiednich grupach wiekowych? W myśl dyrektyw, które dziś obowiązują, nasze zasoby finansowe nie są wystarczające. W związku z tym finansowanie szczepionek przeszło trochę na władze samorządowe. W różnych regionach Polski władze lokalne tę akcję podjęły i myślę, że jest to niezwykle cenna akcja. Dla naszego społeczeństwa nie jest ważne kto finansuje, ważne, żeby było. Uważam, że dzisiaj profilaktyka pierwotna w postaci szczepień jestbardzo skuteczną formą i w wielu regionach Polski ta szczepionka została zafundowana.

Czy szczepionka ma działania niepożądane?

Jak każda. Nie ma takiego medykamentu, który nie ma żadnych działań niepożądanych, ale dziewczyny nie powinny się ich bać. Spójrzmy na kwestię szczepionek szerzej. Proszę zobaczyć, ile chorób zostało wyeliminowanych dzięki szczepionkom! Oczywiście, zdarzały się powikłania, ale jednocześnie, ile nieszczęść ludzkich wyeliminowano dzięki szczepionkom – polio, cholera…  Stąd też – w moim przekonaniu – dzisiaj możemy powiedzieć, że skala ryzyka populacji jest dzisiaj tak duża, a skala indywidualna jest tak mała, że warto problem podejmować w kategoriach globalnych. Mamy dziś szczepionki bardzo bezpieczne, przebadane, ale w jednym przypadku na kilkaset tysięcy może zdarzyć się nieszczęście. Pacjentki nie powinny jednak się bać, powinny być przekonane, że warto się zaszczepić, gdyż dzięki temu mogą uniknąć wielu problemów.

Na ile polska medycyna jest na bieżąco z europejskim stanem wiedzy w zakresie leczenia nowotworów szyjki macicy?

Dysponujemy wszystkimi najnowszymi technologiami, tutaj niczym nie odbiegamy. Nie wstydzę się jadąc na kongresy międzynarodowe, że czegoś nie posiadamy. Niekiedy nie posiadamy wysokospecjalistycznych zespołów, które się tym zajmują. W przypadkach nowotworów niezwykle istotną rzeczą jest nie tylko to, gdzie trafimy, ale pod czyje skrzydła trafimy. W mojej ocenie, w zakresie nowotworów szyjki macicy wiedza w zakresie całego kompleksu działań wśród kadry medycznej nie jest do końca wystarczająca. System szkolenia onkologicznego w ginekologii, ale i w innych specjalnościach medycznych, nie jest do końca wystarczający. To powoduje, że pacjent zbyt późno trafia do onkologa. Budowanie tzw. wiedzy onkologicznej zarówno wśród społeczeństwa, jak i kadry specjalistycznej wymaga jeszcze dużo pracy.

Co powinno się zmienić, by nowotwór szyjki macicy przestał zbierać w Polsce tak duże żniwo?

Przede wszystkim musi nastąpić zmiana świadomości samych zainteresowanych. Jeżeli przysłowiowa pani Kowalska będzie korzystała z dostępnych jej środków, to możemy powiedzieć jej, że nawet jak zachoruje na nowotwór, to my bardzo wcześnie go wykryjemy i dajemy niemal stuprocentową gwarancję powrotu do zdrowia, być może nawet bez konieczności usuwania niezwykle cennej części organizmu, czyli narządu rodnego. Jeżeli dzisiaj mówimy, że mamy kapitalne narzędzia, bo jest profilaktyka pierwotna i wtórna, to tylko korzystajmy z tego! Jeżeli będziemy korzystać, to naprawdę jak w Skandynawii będziemy widzieć nowotwór szyjki macicy jako przypadki wyjątkowe. W Finlandii cytologię wprowadzono na początku lat 60. ubiegłego wieku. Liczba zachorowań na nowotwór szyjki macicy w Polsce i w Finlandii był wówczas na tym samym poziomie. Dzisiaj dzieli nas od nich przepaść.

Kiedy osiągniemy poziom Finlandii?

Bardzo szybko pod warunkiem, że zdołamy przekonać kobiety do korzystania z dostępnych narzędzi w postaci regularnych badań. W takich nowotworach, gdzie mamy narzędzia profilaktyki – nowotwory piersi, nowotwory szyjki macicy, my nie jesteśmy bezbronni. Mamy jako obywatele bardzo poważne narzędzia, trzeba z nich tylko skorzystać i pójść na cytologię! Wówczas kobiety będą mogły powiedzieć z pełnym przekonaniem, że są chronione i bezpieczne. Inaczej to wygląda w przypadku nowotworu żołądka, raka jajnika. Tam nie mamy takich narzędzi profilaktyki i jak wybucha pożar, to wybucha gwałtownie. Tutaj natomiast choroba rozwija się przez wiele lat. Co więc szkodzi regularnie się badać? Narzędzia są, trzeba tylko z nich skorzystać. Wówczas o raku szyjki macicy będziemy mówić jak o czymś rzadkim, a być może w ogóle nie będziemy o tym rozmawiać. Życzyłbym sobie, by za kilkanaście lat nie było już pacjentek, u których stwierdzono nowotwór szyjki macicy, a jeżeli już będą, to w bardzo wczesnym stadium choroby, żebym mógł im powiedzieć, że umiem je wyleczyć ambulatoryjnie.

Rozmawiał Dariusz Dewille

Rate this post